W pierwszym odcinku opowiadam Wam o mojej osobistej walce o skrawki, czyli mój własny kawałek lasu, który zachowałam (nie sprzedałam tej ziemi deweloperom przychodzącym przez lata z solidnymi ofertami), pozwoliłam mu się zadziczać i oddałam zwierzętom jako ich dom – a może należałoby raczej powiedzieć: zwróciłam im ich dom.
Tymczasem miasto w imię monogatunkowego „rozwoju” postanowiło przerobić mój las na drogi. Według samorządu to miejsce jest kompletnym nieużytkiem, jego wartości środowiskowej nie uznaje. Tak właśnie zarzyna się przyrodę w Polsce: po cichu, tworząc umniejszające narracje, twierdząc, że „tam nic nie ma”, a finalnie dzięki temu omijając wymogi środowiskowe. Walka o mój las zainspirowała mnie do stworzenia sezonu #LicząSięSkrawki, bo dla tysięcy zwierząt te skrawki to ich jedyny dom, zaś zachowanie go dla nich jest w polskich warunkach niesamowicie trudne, lecz konieczne do bezpiecznego przetrwania i nie niemożliwe. Chcę się więc podzielić z Wami tym, co wiem na podstawie mojego adwokackiego i prywatnego doświadczenia.
To najbardziej emocjonalny odcinek z całej serii, bo mierzę się w podjętej przeze mnie walce z wielkim stresem i całą machiną statusu publicznej inwestycji, nastawioną przeciwko mnie i tym delikatnym istotom, które mieszkają w swoim lesie (ja postrzegam się nie jako jego właścicielkę majątkową, lecz opiekunkę). Jednocześnie wiem, dla kogo podjęłam się wysiłku obrony tego miejsca. Dzień przed rozprawą sądową poszłam do mojego lasu i wtedy kilka metrów ode mnie stanęła wiewiórka – dzięki jej obecności wstąpiły we mnie siła i wielkie przekonanie, że trzeba powiedzieć „dość” niszczeniu takich miejsc! Na sali sądowej – poza argumentacją fachową opartą o przepisy i ekspertyzy przyrodnicze – wystąpiłam z manifestem o Skrawkach. Było ze mną kilkadziesiąt osób, które przybyły do sądu, bo też mają dość. Niesamowite, głębokie doświadczenie.
Przeprowadzę Was zatem za pomocą mojej prawdziwej historii przez najważniejsze aspekty związane z obroną miejsc będących domem dla dzikich zwierząt. Chodzi o te zwykłe miejsca, nie wielkie puszcze, lecz ostoje miejskie i podmiejskie – ostatnie skrawki dzikości w pobliżu człowieka. Padają hektar po hektarze w całej Polsce, bo z procedur środowiskowych uczyniono antyśrodowiskowe. Opowiem Wam o najważniejszych regulacjach prawnych w przypadku mojej sprawy, w tym specustawie drogowej, ustawie ocenowej, unijnej dyrektywie, która ma przeciwdziałać sztucznemu dzieleniu przedsięwzięć w celu ominięcia procedur środowiskowych i orzeczeniach sądów (także TSUE), mogących Was wspierać w podobnych bitwach. Jaki był wyrok u mnie? Posłuchajcie!