loader image
25 października 2024 roku przypadła kolejna, 27. rocznica uchwalania ustawy o ochronie zwierząt. W internecie i w mediach pojawiło się wiele wpisów z tej okazji, przypominających, co zawiera ustawa, jakie są konsekwencje uznania w niej, że „zwierzę nie jest rzeczą” oraz wskazujących na niezbędny zakres jej nowelizacji, ale zdecydowanie zabrakło w tych komentarzach pogłębionej, krytycznej perspektywy, którą z kolei postaram się poniżej przedstawić. Minęło bowiem ćwierć wieku, czyli standardowy okres zmiany pokoleniowej, co wymaga od nas nie tylko doraźnego „łatania dziur”, ale i odważnego myślenia o nowym modelu prawa ochrony zwierząt jako gałęzi prawa in statu nascendi (w trakcie tworzenia).

Pozorna dereifikacja – niewykorzystany potencjał przepisów

  1. Ustawa co prawda w art. 1 ust. 1, stanowiąc, że „zwierzę nie jest rzeczą” dokonała tzw. odrzeczowienia zwierząt w prawie, nazywanego fachowo „dereifikacją”, ale jest to deifikacja pozorna, skoro już w ust. 2 tego samego artykułu ustawa mówi o „odpowiednim stosowaniu do zwierząt przepisów o rzeczach” (dotyczy to spraw nieuregulowanych w ustawie, a przecież większość relacji ze zwierzętami właśnie w niej nie jest uregulowana, a zatem większość spraw dotyczących zwierząt została oddana stosunkom rzeczowym). Potencjał dereifikacji nie został do dziś należycie wykorzystany, na co zwracam uwagę w swoim „Komentarzu do ustawy o ochronie zwierząt”, o czym pisał prof. Pietrzykowski i co podkreślała także prof. Teresa Liszcz.

 „Zwierzę nie jest rzeczą” to za mało, przyszłość należy do: „zwierzę jest podmiotem”

  1. W związku z tym, uznając, że doraźne nowelizacje u.o.z. są ważne, by punktowo poprawiać los poszczególnych zwierząt (jak np. pilny zakaz trzymania psów na łańcuchach/ obowiązkowe znakowanie zwierząt/ zakaz ferm futrzarskich etc.), to jednocześnie NIEZBĘDNY JEST ZUPEŁNIE NOWY MODEL PRAWA OCHRONY ZWIERZĄT (nowej gałęzi prawa, która zajmuje się humanitarną ochroną zwierząt), który najpierw dokona rzeczywistej dereifikacji, a następnie (w przyszłości) wprowadzi wprost podmiotowość zwierząt w art. 1 ust. 1, który to przepis przestanie brzmieć: „zwierzę nie jest rzeczą”, a zacznie stanowić, że „zwierzę jest podmiotem, posiadającym prawo do życia, do opieki zdrowotnej, do bezpiecznych warunków życia, zgodnych z jego potrzebami gatunkowym etc.)”.

Ustawa zawiera kilka nowoczesnych regulacji, jednoznacznie ochronnych dla zwierząt

  1. Dzisiejsza ustawa zawiera kilka niewątpliwie dobrych narzędzi prawnych, wpisując się w średnią europejską. Bardzo ważna jest tu szeroka, otwarta definicja znęcania się nad zwierzętami, która pozwala odpowiadać na zmieniające się uwarunkowania społeczno-kulturowe (choć bardzo rzadko ten potencjał jest przez organy ścigania w praktyce rozumiany – pozostaje w większości rażąco niewykorzystany). Ogromną wagę mają również przepisy o interwencyjnym odbieraniu zwierząt, które pozwalają na natychmiastową izolację prawdopodobnego sprawcy od ofiary (to naprawdę nowoczesne regulacje). W obu zakresach mamy wypracowane wspierające orzecznictwo Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego, które to sądy próbują mądrze dostosowywać interpretacje przepisów do aktualnych potrzeb związanych z ochroną zwierząt.

Nasz prawodawca wciąż aktywnie korzysta z krzywdy zwierząt, dlatego większość z nich, pomimo szczytnych deklaracji, ma status przedmiotów użytkowych

  1. W pozostałym zakresie ustawa jest jak splunięcie zwierzętom w twarz, np. przepis art. 6 ust. 1 , który stanowi, że „zakazuje się zabijania zwierząt, z wyjątkiem (…)” jest emanacją nieuczciwego, obrzydliwego wręcz podejścia prawa do zwierząt, sprzecznego z fundamentalnymi zasadami logiki w zakresie relacji reguła-wyjątek. Nasze prawo bowiem w rzeczywistości wyjściowo dopuszcza zabijanie milionów zwierząt, a tylko na zasadzie wyjątku (odnoszącego się do tzw. zwierząt towarzyszących czy tych pod ochroną gatunkową) uznaje to za niedopuszczalne. Dlaczego więc przepis zaprojektowano tak, że brzmi, jakbyśmy żyli w odwrotnej rzeczywistości, w której zwierzę może zostać zabite tylko w wyjątkowych przypadkach, podczas gdy odbywa się to na co dzień i w masowej skali? Może taka treść przepisów jest po to, byśmy sami ze sobą czuli się lepiej? Albo może dlatego, że tych zwierząt objętych „wyjątkami” od zakazu zabijania nasz prawodawca (noszący w 99% przypadków byty i torebki z tych zwierząt) w istocie nie traktuje jak czujących istot, patrząc na nie jedynie przedmiotowo?

Dopóki istnieją hodowle zwierząt, dopóty mówienie o tym, że mamy prawa zwierząt, jest kpiną.

  1. Warto dodać, że na gruncie obowiązującego prawa należy zacząć patrzeć również na psy i koty jako zwierzęta hodowlane, skoro ustawa dopuszcza ich rozmnażanie i sprzedawanie w celach handlowych.

Politycy i polityczki w Polsce nie posiadają podstawowego przygotowania w zakresie rozumienia, czym jest, a czym nie jest podmiotowość zwierząt

  1. Wciąż niestety normą jest ogromne niezrozumienie różnicy pomiędzy stanem naszego prawodawstwa ochrony zwierząt, jego aksjologią oraz standardami stosowania prawa, opartymi jedynie na ochronie wybranych zwierząt w wybranym zakresie, a prawem uznającym podmiotowość zwierząt. Niedawno w Senacie miał miejsce Kongres Praw Zwierząt – dobrze, że był, ale zatrważająco smutne, że o „prawach zwierząt” jako rzekomo istniejących politycznie i prawnie mówiła Marszałkini Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska, nie rozumiejąc powyższej różnicy, a nie zaplanowano realnie żadnego wystąpienia poświęconego stricte temu, co znaczą „prawa zwierząt” – czym one są i jak daleko od nich dziś jest nasz system prawny i polityczny. Następnym razem, jeśli naprawdę ma być to Kongres PRAW ZWIERZĄT (a nie Kongres o ochronie zwierząt), to mówcą otwierającym powinien być np. Dariusz Gzyra, a polityczki i politycy powinni wreszcie go wysłuchać i nauczyć się tego, czego nie wiedzą. Wstyd, że ta podstawowa lekcja nie jest odrobiona i wciąż przedstawicielki i przedstawiciele władzy ustawodawczej i wykonawczej w Polsce mylą podstawowe pojęcia, nierozsądnie szafując podmiotowością zwierząt w swoich wystąpieniach. Mówiąc z dumą o swoim zaangażowaniu w prawa zwierząt, stoją jednocześnie w butach zrobionych z ciał tych zwierząt.

Dziś ochrona zwierząt zdeterminowana jest funkcją narzuconą zwierzęciu przez człowieka

  1. W chwili obecnej nasz system prawny nie jest oparty o uznanie praw zwierząt, a jedynie o zasadę ochrony zwierząt w wybranym zakresie i w zależności od funkcji, jakie człowiek narzucił zwierzętom. To funkcja/rola, w jakiej człowiek za pomocą władzy, lokalizuje zwierzę, determinuje jego życie/śmierć/zdrowie/warunki, w których funkcjonuje. Czy to ma cokolwiek wspólnego z prawami zwierząt? Pytam retorycznie.

Konieczne jest projektowanie zmian w prawie w trzech ujęciach czasowych: doraźnie, średnioterminowo i długoterminowo

  1. Nie piszę powyższego po to, by wyłącznie narzekać na system. Jest, jaki jest, a naszym zadaniem jest go poprawiać doraźnie, średnioterminowo i długoterminowo. Doraźna jest np. nowelizacja „stop łańcuchom” (choć jednocześnie zawiera kilka dyskwalifikujących ją wad, które jeśli nie zostaną poprawione, trudno będzie uznać ten projekt za dobry dla zwierząt – definicja „kota wolnobytującego” jest fatalna, podobnie jak zamiana łańcuchów na kojce – więzienie na więzienie to nie jest żadna jakościowa zmiana). Długoterminowo – to jak, już wskazywałam – uznanie podmiotowości zwierząt i zbudowanie w oparciu o nią nowego modelu prawa, zaś średnioterminowość – to nie może być wyłącznie pusta przestrzeń w oczekiwaniu na zmianę, lecz twórcze poszerzanie interpretacji i stosowania obowiązującego prawa w taki sposób, by wreszcie zaczęło uwzględniać wiedzę naukową o doznaniowości zwierząt. Pracuję nad tym w swojej pracy doktorskiej, nazywając ten pośredni etap „prepodmiotowością”. W to myślenie wpisuje się także wyrok Sądu Najwyższego, który w maju 2023 roku zapadł w jednej z prowadzonych przeze mnie spraw, gdzie SN powiedział, że w rozumieniu przepisów u.o.z. zwierzę jest pokrzywdzonym przestępstwem (a zatem wprost „rozciągnął” definicję pokrzywdzonego, dotąd zarezerwowaną dla osób fizycznych i prawnych, na zwierzę jako czującą istotę, pokazując, że czas zacząć myśleć o prawie w sposób zmierzający ku podmiotowości).

Warunkiem koniecznym zmiany jest nasze wykorzystanie potencjału tego, co obowiązuje dziś

  1. W tym miejscu „pomiędzy” doraźnością a uznaniem praw zwierząt jest wiele do zrobienia, dlatego stworzyłam „KURS STAWANIA W OBRONIE ZWIERZĄT„, bo dziś szczególnie istotna wydaje mi się wiedza, o tym, co jeszcze – póki nie mamy nowego modelu prawa ochrony zwierząt – możemy „wyciągnąć” z ustawy o ochronie zwierząt. Jej potencjał interpretacyjny nie został jeszcze w pełni wykorzystany i mam przekonanie, że jego wykorzystanie jest elementem koniecznym przejścia do kolejnego etapu prawodawstwa.

Ciekawe? Jeśli tak, to cieszę się, że mogłam wnieść nową perspektywę do Twojego myślenia o ustawie o ochronie zwierząt. Możesz bezpłatnie skorzystać z „KURSU STWANIA W OBRONIE ZWIERZĄT” , który jest dostępny na mojej stronie internetowej, a wkrótce będzie można zdobyć także certyfikat potwierdzający jego ukończenie. Zwierzęta bardzo potrzebują Twojego przygotowania!

Serdecznie Cię zapraszam do wspierania mojej działalności na patronite, bo dzięki przychylności moich matronek i patronów, mogę edukować, pisać, popularyzować i wchodzić w głębokie analizy o tym, jak myśleć o prawie ochrony zwierząt teraz i w przyszłości. Wszystkim osobom, które wspierają moją pracę, serdecznie dziękuję!


Zdjęcie: MasterTux Pixabay

Karolina Kuszlewicz

Nazywam się Karolina Kuszlewicz – z zawodu jestem adwokatką, od 10 lat pracującą na rzecz praw zwierząt i przyrody. Moja działalność społeczna wykracza jednak znacznie poza ramy zawodowe i właśnie jej poświęcony jest projekt ‘w imieniu’. Wykorzystuję swój głos, by służyć zwierzętom. Czynię to z pełną pokorą – jako jedynie pośredniczka w tej międzygatunkowej sprawie.

Ten artykuł mogłam przygotować dzięki wsparciu matronek i patronów

Wspieraj na Patronite🡪

Przeczytaj także

Przeglądaj po tematach

Karolina Kuszlewicz

Dziękuję moim matronkom i patronom

To dzięki Wam mogę stworzyć platformę edukacyjną o prawach zwierząt i przyrody. Łatwo dostępną dla każdej osoby w Polsce.

Chcę, by wiedza, którą zdobywam każdego dnia, dawała wzmocnienie kolejnym osobom. Wierzę, że wspólnie mamy moc czynienia zmiany!

Tworzymy sieć 'w imieniu'

rozciągniętą w całej Polsce. Chcę, by każda osoba, której zależy na prawach zwierząt i przyrody, znalazła tu wsparcie merytoryczne oraz poczucie solidarności.

Codzienność

W tym miejscu znajdziecie wszystko, co dotyczy obowiązującego aktualnie prawa. Przepisy, interpretacje, poradniki, wzory pism, obywatelskie narzędzia zmiany. Szczególnie cenne dla osób, które zajmują się bieżącą pracą dla zwierząt i przyrody, zwłaszcza przedstawicieli/ek organizacji społecznych.

W sądach

W tym miejscu znajdziecie omówienie najważniejszych dla zwierząt i przyrody orzeczeń sądowych. Będą Was wspierać w podejmowaniu decyzji i argumentacji na rzecz zwierząt i przyrody. Wyroki sądów w Polsce nie są źródłami prawa, ale wyznaczają standardy jego rozumienia, co w naszych sprawach jest bardzo istotne.

Poza schematem

W tym miejscu znajdziecie "coś więcej". Wpisy o przyszłości, nowych (nie)możliwych modelach prawa dla zwierząt i przyrody, lukach, które należy wypełnić i pomysłach, jak to zrobić, inspirujących książkach i o tym, czego możemy uczyć się od innych państw, a także czego od nas można się uczyć (są takie rzeczy!). Czasem też o ochronie przed wypaleniem i nadziei.

Podkast adwokatki o ochronie praw zwierząt i przyrody. Z wrażliwością w sercu i paragrafami w głowie. Dla ludzi, którym zależy. O sprawiedliwości dla zwierząt, stawaniu w ich obronie, a czasem walce. O ciemnych i jasnych jej stronach.