Pozorna dereifikacja – niewykorzystany potencjał przepisów
- Ustawa co prawda w art. 1 ust. 1, stanowiąc, że „zwierzę nie jest rzeczą” dokonała tzw. odrzeczowienia zwierząt w prawie, nazywanego fachowo „dereifikacją”, ale jest to deifikacja pozorna, skoro już w ust. 2 tego samego artykułu ustawa mówi o „odpowiednim stosowaniu do zwierząt przepisów o rzeczach” (dotyczy to spraw nieuregulowanych w ustawie, a przecież większość relacji ze zwierzętami właśnie w niej nie jest uregulowana, a zatem większość spraw dotyczących zwierząt została oddana stosunkom rzeczowym). Potencjał dereifikacji nie został do dziś należycie wykorzystany, na co zwracam uwagę w swoim „Komentarzu do ustawy o ochronie zwierząt”, o czym pisał prof. Pietrzykowski i co podkreślała także prof. Teresa Liszcz.
„Zwierzę nie jest rzeczą” to za mało, przyszłość należy do: „zwierzę jest podmiotem”
- W związku z tym, uznając, że doraźne nowelizacje u.o.z. są ważne, by punktowo poprawiać los poszczególnych zwierząt (jak np. pilny zakaz trzymania psów na łańcuchach/ obowiązkowe znakowanie zwierząt/ zakaz ferm futrzarskich etc.), to jednocześnie NIEZBĘDNY JEST ZUPEŁNIE NOWY MODEL PRAWA OCHRONY ZWIERZĄT (nowej gałęzi prawa, która zajmuje się humanitarną ochroną zwierząt), który najpierw dokona rzeczywistej dereifikacji, a następnie (w przyszłości) wprowadzi wprost podmiotowość zwierząt w art. 1 ust. 1, który to przepis przestanie brzmieć: „zwierzę nie jest rzeczą”, a zacznie stanowić, że „zwierzę jest podmiotem, posiadającym prawo do życia, do opieki zdrowotnej, do bezpiecznych warunków życia, zgodnych z jego potrzebami gatunkowym etc.)”.
Ustawa zawiera kilka nowoczesnych regulacji, jednoznacznie ochronnych dla zwierząt
- Dzisiejsza ustawa zawiera kilka niewątpliwie dobrych narzędzi prawnych, wpisując się w średnią europejską. Bardzo ważna jest tu szeroka, otwarta definicja znęcania się nad zwierzętami, która pozwala odpowiadać na zmieniające się uwarunkowania społeczno-kulturowe (choć bardzo rzadko ten potencjał jest przez organy ścigania w praktyce rozumiany – pozostaje w większości rażąco niewykorzystany). Ogromną wagę mają również przepisy o interwencyjnym odbieraniu zwierząt, które pozwalają na natychmiastową izolację prawdopodobnego sprawcy od ofiary (to naprawdę nowoczesne regulacje). W obu zakresach mamy wypracowane wspierające orzecznictwo Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego, które to sądy próbują mądrze dostosowywać interpretacje przepisów do aktualnych potrzeb związanych z ochroną zwierząt.
Nasz prawodawca wciąż aktywnie korzysta z krzywdy zwierząt, dlatego większość z nich, pomimo szczytnych deklaracji, ma status przedmiotów użytkowych
- W pozostałym zakresie ustawa jest jak splunięcie zwierzętom w twarz, np. przepis art. 6 ust. 1 , który stanowi, że „zakazuje się zabijania zwierząt, z wyjątkiem (…)” jest emanacją nieuczciwego, obrzydliwego wręcz podejścia prawa do zwierząt, sprzecznego z fundamentalnymi zasadami logiki w zakresie relacji reguła-wyjątek. Nasze prawo bowiem w rzeczywistości wyjściowo dopuszcza zabijanie milionów zwierząt, a tylko na zasadzie wyjątku (odnoszącego się do tzw. zwierząt towarzyszących czy tych pod ochroną gatunkową) uznaje to za niedopuszczalne. Dlaczego więc przepis zaprojektowano tak, że brzmi, jakbyśmy żyli w odwrotnej rzeczywistości, w której zwierzę może zostać zabite tylko w wyjątkowych przypadkach, podczas gdy odbywa się to na co dzień i w masowej skali? Może taka treść przepisów jest po to, byśmy sami ze sobą czuli się lepiej? Albo może dlatego, że tych zwierząt objętych „wyjątkami” od zakazu zabijania nasz prawodawca (noszący w 99% przypadków byty i torebki z tych zwierząt) w istocie nie traktuje jak czujących istot, patrząc na nie jedynie przedmiotowo?
Dopóki istnieją hodowle zwierząt, dopóty mówienie o tym, że mamy prawa zwierząt, jest kpiną.
- Warto dodać, że na gruncie obowiązującego prawa należy zacząć patrzeć również na psy i koty jako zwierzęta hodowlane, skoro ustawa dopuszcza ich rozmnażanie i sprzedawanie w celach handlowych.
Politycy i polityczki w Polsce nie posiadają podstawowego przygotowania w zakresie rozumienia, czym jest, a czym nie jest podmiotowość zwierząt
- Wciąż niestety normą jest ogromne niezrozumienie różnicy pomiędzy stanem naszego prawodawstwa ochrony zwierząt, jego aksjologią oraz standardami stosowania prawa, opartymi jedynie na ochronie wybranych zwierząt w wybranym zakresie, a prawem uznającym podmiotowość zwierząt. Niedawno w Senacie miał miejsce Kongres Praw Zwierząt – dobrze, że był, ale zatrważająco smutne, że o „prawach zwierząt” jako rzekomo istniejących politycznie i prawnie mówiła Marszałkini Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska, nie rozumiejąc powyższej różnicy, a nie zaplanowano realnie żadnego wystąpienia poświęconego stricte temu, co znaczą „prawa zwierząt” – czym one są i jak daleko od nich dziś jest nasz system prawny i polityczny. Następnym razem, jeśli naprawdę ma być to Kongres PRAW ZWIERZĄT (a nie Kongres o ochronie zwierząt), to mówcą otwierającym powinien być np. Dariusz Gzyra, a polityczki i politycy powinni wreszcie go wysłuchać i nauczyć się tego, czego nie wiedzą. Wstyd, że ta podstawowa lekcja nie jest odrobiona i wciąż przedstawicielki i przedstawiciele władzy ustawodawczej i wykonawczej w Polsce mylą podstawowe pojęcia, nierozsądnie szafując podmiotowością zwierząt w swoich wystąpieniach. Mówiąc z dumą o swoim zaangażowaniu w prawa zwierząt, stoją jednocześnie w butach zrobionych z ciał tych zwierząt.
Dziś ochrona zwierząt zdeterminowana jest funkcją narzuconą zwierzęciu przez człowieka
- W chwili obecnej nasz system prawny nie jest oparty o uznanie praw zwierząt, a jedynie o zasadę ochrony zwierząt w wybranym zakresie i w zależności od funkcji, jakie człowiek narzucił zwierzętom. To funkcja/rola, w jakiej człowiek za pomocą władzy, lokalizuje zwierzę, determinuje jego życie/śmierć/zdrowie/warunki, w których funkcjonuje. Czy to ma cokolwiek wspólnego z prawami zwierząt? Pytam retorycznie.
Konieczne jest projektowanie zmian w prawie w trzech ujęciach czasowych: doraźnie, średnioterminowo i długoterminowo
- Nie piszę powyższego po to, by wyłącznie narzekać na system. Jest, jaki jest, a naszym zadaniem jest go poprawiać doraźnie, średnioterminowo i długoterminowo. Doraźna jest np. nowelizacja „stop łańcuchom” (choć jednocześnie zawiera kilka dyskwalifikujących ją wad, które jeśli nie zostaną poprawione, trudno będzie uznać ten projekt za dobry dla zwierząt – definicja „kota wolnobytującego” jest fatalna, podobnie jak zamiana łańcuchów na kojce – więzienie na więzienie to nie jest żadna jakościowa zmiana). Długoterminowo – to jak, już wskazywałam – uznanie podmiotowości zwierząt i zbudowanie w oparciu o nią nowego modelu prawa, zaś średnioterminowość – to nie może być wyłącznie pusta przestrzeń w oczekiwaniu na zmianę, lecz twórcze poszerzanie interpretacji i stosowania obowiązującego prawa w taki sposób, by wreszcie zaczęło uwzględniać wiedzę naukową o doznaniowości zwierząt. Pracuję nad tym w swojej pracy doktorskiej, nazywając ten pośredni etap „prepodmiotowością”. W to myślenie wpisuje się także wyrok Sądu Najwyższego, który w maju 2023 roku zapadł w jednej z prowadzonych przeze mnie spraw, gdzie SN powiedział, że w rozumieniu przepisów u.o.z. zwierzę jest pokrzywdzonym przestępstwem (a zatem wprost „rozciągnął” definicję pokrzywdzonego, dotąd zarezerwowaną dla osób fizycznych i prawnych, na zwierzę jako czującą istotę, pokazując, że czas zacząć myśleć o prawie w sposób zmierzający ku podmiotowości).
Warunkiem koniecznym zmiany jest nasze wykorzystanie potencjału tego, co obowiązuje dziś
- W tym miejscu „pomiędzy” doraźnością a uznaniem praw zwierząt jest wiele do zrobienia, dlatego stworzyłam „KURS STAWANIA W OBRONIE ZWIERZĄT„, bo dziś szczególnie istotna wydaje mi się wiedza, o tym, co jeszcze – póki nie mamy nowego modelu prawa ochrony zwierząt – możemy „wyciągnąć” z ustawy o ochronie zwierząt. Jej potencjał interpretacyjny nie został jeszcze w pełni wykorzystany i mam przekonanie, że jego wykorzystanie jest elementem koniecznym przejścia do kolejnego etapu prawodawstwa.
Ciekawe? Jeśli tak, to cieszę się, że mogłam wnieść nową perspektywę do Twojego myślenia o ustawie o ochronie zwierząt. Możesz bezpłatnie skorzystać z „KURSU STWANIA W OBRONIE ZWIERZĄT” , który jest dostępny na mojej stronie internetowej, a wkrótce będzie można zdobyć także certyfikat potwierdzający jego ukończenie. Zwierzęta bardzo potrzebują Twojego przygotowania!
Serdecznie Cię zapraszam do wspierania mojej działalności na patronite, bo dzięki przychylności moich matronek i patronów, mogę edukować, pisać, popularyzować i wchodzić w głębokie analizy o tym, jak myśleć o prawie ochrony zwierząt teraz i w przyszłości. Wszystkim osobom, które wspierają moją pracę, serdecznie dziękuję!