loader image
Zwierzęta są zmuszone do udziału w relacjach i zależnościach kształtowanych przez ludzi, dlatego potrzebują swoich pełnomocniczek i pełnomocników. Pełnomocnictwo służy reprezentacji – stawaniu w imieniu i na rzecz innej istoty w celu zadbania o jej prawa. Jest niezbędne do tego, aby dobro zwierząt było włączane w procesy decyzyjne w ramach polityk tworzonych przez ludzi, ale jednocześnie zawsze będzie pełnomocnictwem ułomnym w takim sensie, że nadanym sobie przez nas samych - ludzi. Wymaga to ogromnej pokory i odpowiedzialności. Ciągłej ostrożności, by nie popaść w uzurpatorstwo.

Myślę, że warto w ramach reprezentacji zwierząt wyróżnić tę formalną i pozaformalną. W obowiązujących realiach wiodąca jest reprezentacja pozaformalną, w ramach której w obronie zwierząt oraz ich praw występują działacze i działaczki organizacji pozarządowych oraz osoby indywidualne o wrażliwości na tyle rozwiniętej, że nie pozwala ona na obojętne przejście wobec krzywdy zwierząt. Są nimi również przedstawiciele i przedstawicielki środowisk dziennikarskich, naukowych, prawniczych, zabierający głos w ramach prowadzonej debaty publicznej.

Z kolei, gdy piszę o pełnomocnictwie formalnym, mam na myśli występowanie w imieniu zwierząt w ramach określonych procedur. Oficjalnie, w pewnym sensie – urzędowo. Pytanie jednak, czy możliwe jest dziś bycie pełnomocniczką czy pełnomocnikiem zwierzęcia w sensie formalnym? Kogo właściwie reprezentujemy, stając w sądach w sprawach toczących się na podstawie ustawy o ochronie zwierząt?

Polski system prawny wyraźnie stwierdza w art. 1 ust. 1 ustawy z dnia 21 sierpnia 1997r. o ochronie zwierząt, że zwierzę nie jest rzeczą, jednocześnie w ust. 2 tego samego artykułu zastrzega, że w sprawach nieuregulowanych ustawą stosuje się odpowiednio przepisy dotyczące rzeczy.

Status prawny zwierząt to stan pomiędzy.  Zwierzęta – już nie rzeczy, ale jeszcze nie podmioty.

Oznacza to, że z formalnego punktu widzenia w imieniu zwierząt nie da się występować, bowiem nie są one podmiotami prawa. Oznacza to również, że z formalnego punktu widzenia należy mówić o prawnej ochronie zwierząt, nie zaś o prawach zwierząt.

Pomimo (a wręcz na przekór) tak ukształtowanego statusu prawnego zwierząt w Polsce (który będzie szerzej analizowany w przyszłości), blog ten nosi nazwę „Kuszlewicz w imieniu”.

Istotą pracy adwokatek i adwokatów (a także radców i radczyń prawnych) jest bowiem reprezentowanie tych, którzy potrzebują pomocy prawnej. Dlatego właśnie tak symbolicznego znaczenia nabierają sprawy o ochronę zwierząt.

Zgodnie z art. 1 ust. 1 ustawy Prawo o adwokaturze, adwokatura powołana jest do udzielania pomocy prawnej, współdziałania w ochronie praw i wolności obywatelskich oraz w kształtowaniu i stosowaniu prawa. Nie powinno ulegać wątpliwości, że w XXI wieku podmiotami – choćby póki co w sensie moralnym – pomocy prawnej są wszystkie czujące istoty, nie tylko ludzkie. Kryterium ochrony powinno być kształtowane poprzez zdolności doznaniowe, a nie przynależność gatunkową. I nie jest to dziwne, lecz logiczne. Przypomnieć trzeba, że jeszcze niedawno powszechnie odmawiano ochrony prawnej dzieciom i kobietom, doszukując się wszelkich argumentów noszących pozory poważnych i naukowych, byleby nie przyznać, że to jawna dyskryminacja.

Mieliśmy już zatem w swojej historii doświadczenie ograniczenia ochrony prawnej z uwagi na wiek, płeć, przynależność etniczną czy narodową, a dziś to samo obserwujemy z uwagi na gatunek. Patrząc na wcześniejsze procesy zmian, jest tylko kwestią czasu aż ten kolejny stopień wykluczenia zostanie pokonany.  Choć …

Choć prawa i potrzeby zwierząt muszą w pewnych sytuacjach wybrzmieć ludzkim głosem, popartym przepisami prawa, bo w przeciwnym razie nie zostaną usłyszane w ramach obowiązujących polityk, a te w sposób drastyczny kształtują los zwierząt. Dlatego tak szczególnej wagi nabiera tu idea reprezentacji. To bowiem nie zwierzęta pójdą na protest pod Parlament, ale ludzie w ich imieniu.

Nie oznacza to, że zwierzęta nie potrafią wyrażać swoich potrzeb. Chodzi raczej o to, że to ludzie nie potrafią słuchać. O ile na poziomie indywidualnym wysiłki ku słuchaniu są czynione, o tyle na poziomie systemowym – panuje ignorancja przy jednoczesnym braku wypracowanych narzędzi w tym zakresie. Badania na temat doznaniowości zwierząt sobie, a system prawny i polityka sobie.

Panującą normą wciąż jest ta dopuszczająca krzywdzenie, przy jednoczesnym wypieraniu jego skali i powszechności. Brak poszanowania potrzeb zwierząt świadczy o ułomności ludzi, nie zaś o tym, że zwierzęta nie mają swojego głosu. Nauka z powodzeniem rozwija się w zakresie badania komunikacji zwierząt. Niemniej, znowu – pomiędzy dorobkiem nauk z zakresu zoologii, psychologii zwierząt, neurobiologii, kognitywistki, antropozoologii, a obowiązującym prawem jest przepaść.

Już teraz ważne jest, by o ochronę zwierząt przed sądami i organami ścigania, a także na etapie procesu legislacyjnego, zabiegali profesjonalni pełnomocnicy i pełnomocniczki. Jest to szczególnie widoczne w odniesieniu do zwierząt, z którymi człowiek nie żyje na co dzień, np. ryb czy ptaków. Można powiedzieć, że im dalej jesteśmy innych gatunków jako ludzie, tym łatwiej pomijamy ich potrzeby. Świetnym przykładem jest kwestia ochrony karpi przed niehumanitarnym traktowaniem, która przez lata była w dużym stopniu lekceważona, a postępowania o znęcanie się nad tymi zwierzętami były umarzane (moją najdłuższą sprawę w tym zakresie prowadziłam 10,5 roku).

Aktualnie furtką do reprezentacji zwierząt jest art. 39 ustawy o ochronie zwierząt. Jedyny taki w całym naszym systemie prawnym. Zgodnie z nim:

„w sprawach o przestępstwa określone w art. 35 ust. 1, 1a lub 2 oraz wykroczenia określone w art. 37, a także w postępowaniu w sprawach nieletnich o czyn karalny określony w art. 35 ust. 1, 1a lub 2, prawa pokrzywdzonego może wykonywać organizacja społeczna, której statutowym celem działania jest ochrona zwierząt”.

Na podstawie tego przepisu podmiotem uprawnionym do występowania przed sądem jest organizacja społeczna (fundacja, stowarzyszenie), która w swoim statucie ma wprost wpisaną ochronę zwierząt (uwaga, ważne, zajrzyjcie do swoich statutów i zrewidujcie je, jeśli chcecie działać procesowo). Zastanówmy się jednak kogo ta organizacja faktycznie reprezentuje. Wskazany wyżej przepis wskazuje, że chodzi o wykonywanie „praw pokrzywdzonego”. Organizacja sama w sobie nie jest zatem traktowana jako pokrzywdzony, ona jedynie wykonuje jego prawa. Czyje to prawa? I tu pojawia się bardzo ciekawe pole do rozważań, bowiem z jednej strony nasze prawo nie uznało (jeszcze) podmiotowości zwierząt, ale z drugiej jednak (chyba zupełnie niechcący) do tej podmiotowości nawiązuje. Konserwatyści będą wyjaśniać, że chodzi tu abstrakcyjny konstrukt, a nie konkretnego pokrzywdzonego. Niemniej zasady czytania ustaw nakazują rozumieć dane słowa tak, jak ma to miejsce w całym systemie, a pokrzywdzony bez wątpienia na gruncie obowiązującego prawa jest podmiotem.

Uważam, że już dziś, możemy mówić o tym, że organizacje społeczne wykonują w sprawach o przestępstwa i wykroczenia z ustawy o ochronie zwierząt prawa pokrzywdzonego zwierzęcia. Nie ma bowiem zwykle innego pokrzywdzonego. Czasem może być nim w prawdziwe „właściciel” zwierzęcia, który cierpi z powodu tego, że ktoś wyrządził krzywdę bliskiej mu istocie, ale statystyki pokazują, że większość sprawców to sami właściciele, a zarówno logika, jak i orzecznictwo Sądu Najwyższego określają, że niedopuszczalna jest kumulacja roli oskarżonego i pokrzywdzonego. Zostaje więc zwierzę jako pokrzywdzony. I naszą rolą jest o tym wiedzieć oraz to podkreślać.

Czas byśmy zrozumieli, jako społeczeństwo, że ochrona praw zwierząt jest ważnym elementem budowania współczesnej kultury i świadomości prawnej. System sprawiedliwości wyłączający z niego największą grupę czujących istot jest tak samo niedorzeczny, jak ten, który uważał, że dzieci i kobiety nie są podmiotami prawa.

Jednocześnie nie chodzi moim zdaniem o to, by uznać podmiotowość zwierząt w prawie i na tym poprzestać. To byłoby bardzo niebezpieczne. Kluczem dla wykonywania praw istot zależnych jest bowiem ich skuteczna reprezentacja, oparta na jasnych procedurach. Uważam, że w przyszłości powinien zostać powołany urząd przysądowego pełnomocnika/przysądowej pełnomocniczki zwierząt. Taka osoba miałaby obowiązek, w analogii do kuratora sądowego, stawać na każdej sprawie, która może wpływać na sytuację zwierzęcia. Nie tylko w tak oczywistych sprawach, jak znęcanie się nad zwierzętami. W każdej, np. takiej, w której ludzie toczą spór o swoje prawa do zwierząt. Czas, by pojawił się tam podmiot trzeci.

Zdjęcie: archiwum

Karolina Kuszlewicz

Nazywam się Karolina Kuszlewicz – z zawodu jestem adwokatką, od 10 lat pracującą na rzecz praw zwierząt i przyrody. Moja działalność społeczna wykracza jednak znacznie poza ramy zawodowe i właśnie jej poświęcony jest projekt ‘w imieniu’. Wykorzystuję swój głos, by służyć zwierzętom. Czynię to z pełną pokorą – jako jedynie pośredniczka w tej międzygatunkowej sprawie.

Ten artykuł mogłam przygotować dzięki wsparciu matronek i patronów

Wspieraj na Patronite🡪

Przeczytaj także

Przeglądaj po tematach

Karolina Kuszlewicz

Dziękuję moim matronkom i patronom

To dzięki Wam mogę stworzyć platformę edukacyjną o prawach zwierząt i przyrody. Łatwo dostępną dla każdej osoby w Polsce.

Chcę, by wiedza, którą zdobywam każdego dnia, dawała wzmocnienie kolejnym osobom. Wierzę, że wspólnie mamy moc czynienia zmiany!

Tworzymy sieć 'w imieniu'

rozciągniętą w całej Polsce. Chcę, by każda osoba, której zależy na prawach zwierząt i przyrody, znalazła tu wsparcie merytoryczne oraz poczucie solidarności.

Codzienność

W tym miejscu znajdziecie wszystko, co dotyczy obowiązującego aktualnie prawa. Przepisy, interpretacje, poradniki, wzory pism, obywatelskie narzędzia zmiany. Szczególnie cenne dla osób, które zajmują się bieżącą pracą dla zwierząt i przyrody, zwłaszcza przedstawicieli/ek organizacji społecznych.

W sądach

W tym miejscu znajdziecie omówienie najważniejszych dla zwierząt i przyrody orzeczeń sądowych. Będą Was wspierać w podejmowaniu decyzji i argumentacji na rzecz zwierząt i przyrody. Wyroki sądów w Polsce nie są źródłami prawa, ale wyznaczają standardy jego rozumienia, co w naszych sprawach jest bardzo istotne.

Poza schematem

W tym miejscu znajdziecie "coś więcej". Wpisy o przyszłości, nowych (nie)możliwych modelach prawa dla zwierząt i przyrody, lukach, które należy wypełnić i pomysłach, jak to zrobić, inspirujących książkach i o tym, czego możemy uczyć się od innych państw, a także czego od nas można się uczyć (są takie rzeczy!). Czasem też o ochronie przed wypaleniem i nadziei.

Podkast adwokatki o ochronie praw zwierząt i przyrody. Z wrażliwością w sercu i paragrafami w głowie. Dla ludzi, którym zależy. O sprawiedliwości dla zwierząt, stawaniu w ich obronie, a czasem walce. O ciemnych i jasnych jej stronach.